Światowy Dzień Poezji
Na ulicy sucho i żółto.
Stąpam pośród złotych liści.
Okryta jesienną zadumą, myślę o Tobie.
O przegadanych nocach i ławeczce naszej.
Pamiętam te ulice i lubelską bramę.
Wspólną kawę i nasze pogaduchy czasem.
Tak razem i osobno starzejemy się.
Ja tu, a Ty tam, ale w sercu jedno.
 
Choć niech nasze pocałunki staną się falą naszego uwielbienia
Na wskroś unoszą nasze oczy do patrzenia wciąż dalej
Ach młodzi my i już starzy czasem
Odpłyniemy
Nie mając już nic, tylko siebie nawzajem.
Aneta
---

Ciała Świetliste

Drogi księżycu, kochane gwiazdy,

Gwiezdna mapo, słońce świetliste

Cztery płomienie światło dające.

Drogami zagubionych jesteście,

Światłem nadziei dla tych, którzy je stracili,

Księgą tajemniczą uczonych,

Nieznanym Światem za domem,

Mieszkaniami dla bezdomnych,

Bliskimi ludziom oddalonym,

Lekiem dla wszystkiego i wszystkich,

Nieskazitelnie czystymi i bez skazy.

Raz przyjaznymi, raz groźnymi,

Światło latarni na kosmicznym oceanie.

Ewa

---

Jawne komplety

W pięknej sali 110C

Z herbatką w dłoni

Przy śnieżnej scenerii

To jawna elegancja, kultura i szacunek

Dziękuję za ten pożyteczny podarunek

I godny autorytet

Marek

---

Gdy widzę Ją

Przypominam sobie dawne czasy

Czasy szkoły podstawowej

Czasy ładnych sal

Zabawnych uczniowskich grzeszków

I smacznych orzeszków

Nie była typową głosicielką

Choć z aparycji takową była

Mieliśmy z Nią przeżyć tylko jeden rok

A wyszły trzy wiosny

Marek

---

Obniżone temperatury, śnieg, zimne potoki

Ciepłe ubrania, ciepły dom, ciepłe sklepy

To oznacza przyjście zimy

Zima w Świdniku

Ładna jest jak ogień w świeczniku

Śnieg błyszczy w słońcu

Jak tysiące klejnotów

Śnieg pokrywa polany, drogi

Czasem nawet nogi

Spacerując po nim słychać koncert

Głośny i chrupiący

Czapkę noszę gdy zaatakuje nas mróz

Czerwoną jak strażacki wóz

Marek

---

Kolejna sekunda bez ciebie, smutek mnie ogarnia,

Nie ma cię znowu, wcale to nie frajda,

Wrócę tylko do domu, spojrzę przez okno

A tam deszcz, ponury obraz się we mnie maluje

Ludzie biegną uciekają przed naturą,

A ja wychodzę, chcąc połączyć się z żywiołem,

Bo on mnie rozumie on wie co czuje,
Nagle gasną światła, i gaśnie też moja nadzieja,

Jak latarnia we mgle która już statkom nie pomoże,

Wracam do domu, patrzę na telefon i widzę...

Wreszcie mi odpisałaś!

Cóż za wielkie szczęście,

Wyglądam przez okno a tam już słonecznie,

A gdy tylko Cię zobaczę upał czuje którego nic ugasić nie może,

Chyba że...

Kolejna sekunda bez ciebie...

Wojciech

---

W zimowe wieczory

Zawsze wybieram się na spacer

Świdnik pokryty bielą

Jest czysty jak woda z wodospadu

Zawsze na spacerze

Lubię chodzić ulicą Kruczkowskiego

Gdy jestem obok poczty

Patrzę na ten ośnieżony śmigłowiec

Czasami, gdy przechodzę w inną stronę

Nie ma go

Sprytny z niego chowaniec

Przechodzę dalej, wita mnie

Zawsze oświetlona Galeria Venus

W tle pełnym przejeżdżających samochodów

Marek

---

Ona jest jak nimfa krocząca po lesie zielonym, jak muza wszystkie moje myśli zmienia,
jak Afrodyta z piany się wyłania,

Gdy tylko spojrzę w jej oczy, czuje arkadię moje uczucia rozpalone płyną po oceanie bezkresnym którym daleko jeszcze od brzegu,

A gdy tylko znajdą tę ziemię rozpali się płomień w starej latarni, wtedy to wszystko się zmieni,

Wszystkie statki znajdą drogę,

Wtedy rozkwitnie

Stara latarnia i cały ten port zapomniany,

Gdy tylko mnie przytulisz i do snu utulisz

Wojciech

 ---
Jedzenie smaczne
Kuszące wzrokiem
Słuchem, węchem
Oraz smakiem
Niebezpieczne
Tuczące mordercze
Narkotykiem powszechnym
Zalecanym na wszystko
Na zdrowie
Tak mówią
A wszyscy tu giną
W trumnie smacznie jedzą
Chudnieją i marnieją
Więc jeść trzeba tyle
Aby się mogło
Biegać i łapać motyle
Adrian