Kochanej Wichurce

Ppor. pilot Stanisław Sierpiński zginął wraz z załogą bombowca "Łoś", zestrzelonego 12 września 1939 r. przez niemieckie myśliwce.
Ppor. pilot Stanisław Sierpiński pochodził ze Zwierzyńca, gdzie ojciec, Franciszek Sierpiński, był komendantem policji. W 1939 r. Stanisław był podchorążym ostatniego rocznika "Szkoły Orląt" w Dęblinie i po szkoleniach na lotnisku Okęcie i w Małaszewicach k. Białej Podlaskiej został 28 sierpnia wcielony do 211 Eskadry Bombowej - "Pelikan", w 210 Dywizjonie Brygady Bombowej, z chwilą wybuchu wojny przemianowanej na 11 Eskadrę Bombową w X Dywizjonie Brygady Bombowej. Załoga jego "Łosia", składała się z czterech osób. Dowódcą był por. obserwator Franciszek Kupidłowski (29 l.), pilotem ppor. pilot Stanisław Sierpiński (24 l.), dwaj strzelcy to kpr. Henryk Koniuszewski (21 l.) i kpr. Klemens Mazur (21 l.).
11 Eskadra podczas działań wojennych stacjonowała kolejno: na Okęciu, w Ułężu k. Dęblina, w Kucinach k. Łodzi, w Grójcu, znowu w Ułężu k. Dęblina i w miejscowościach Gnojno - Owadno k. Włodzimierza Wołyńskiego. Gnojno - Owadno, daleko od frontu, było "oazą spoczynku", lotnisko trwało w spokoju nie atakowane przez Luftwaffe. Lotnicy prowadzili loty obserwacyjne.
10 września na bombardowanie poleciał jego bombowiec. Dzięki niezwykłym okolicznościom udało mu się w tym dniu wojennym wpaść na kilka godzin do Zwierzyńca i spotkać z narzeczoną, Wisią Kwiatkowską. Na stacji kolejowej, przy cichym pożegnaniu, wyszeptali słowa przysięgi. Odjechał pociągiem na wschód.
Dwa dni później eskadra "Pelikan" uczestniczyła w walkach z jednostkami XXII Korpusu Pancernego gen. Ewalda von Kleista. Niemcy nacierali w rejonie Laszek (woj. przemyskie) na 10 Brygadę Pancerno - Motorową płk. Stanisława Maczka. Była godzina piąta rano, gdy samoloty patrolowe wykryły na szosie Radymno - Jaworów kolumnę niemieckich wojsk pancernych. Koło godziny ósmej uderzyła na nią eskadra polskich "Łosi" - sześć samolotów, w dwóch kluczach. Polscy lotnicy atakowali z różnych wysokości, pojedynczo. Zrzucali bomby na wyznaczony cel, a potem siekli niemieckie kolumny z broni pokładowej. Zadanie wykonali doskonale, pozostało jeszcze wymknąć się ze strefy niemieckiej obrony przeciwlotniczej i wracać do bazy. I kiedy zdawało się, że już pokonali wszelkie przeszkody, nastąpił atak niemieckich Messerschmittów. Polskie bombowce nie miały myśliwskiej osłony. Załogi samolotów bombowych walczyły zaciekle, odgryzając się ogniem karabinów maszynowych. Piloci manewrowali, zmieniając stale pozycje, by uniknąć groźnego ognia ze strony napastników, walczących na szybkich, myśliwskich maszynach.
Z sześciu samolotów polskiej eskadry został trafiony jego samolot. Załoga zginęła, roztrzaskany samolot spłonął. Było to na polach koło miejscowości Laszki i Miękisz Stary.
W Miękiszu Starym stoi dziś niewielki pomnik poświęcony pamięci bohaterskiej załogi "Łosia".